niedziela, 10 kwietnia 2016

Niedziele są do bani

Zacznę od tematu. Wiecie co jest najgorsze? To, że od poniedziałku codziennie zbieram się w sobie żeby wstać, wyjść z domu i zrobić wszystkie rzeczy, które zrobić muszę. No, nie zawsze wychodzi ale trzeba jakoś przetrwać te kilka dni. A potem przychodzi piątek. Można wyjść gdzieś i zapomnieć o wszystkim, można leżeć cały dzień w łóżku bez poczucia winy albo wyjechać na weekend z miasta. I w końcu, nawet nie wiadomo kiedy zastaje Cię niedziela.

Nie wiem jak inni, ja w niedzielę nie mogę się za nic zabrać. A naturalnie jak na przykładnego ucznia przystało, wszystko co mam do zrobienia odkładam na ostatni dzień. Na wieczór. I to późny.
Ten tygodniowy cykl jest straszny, to trochę jakby w każdy poniedziałek zaczynać życie od nowa.

I tak teraz, w niedzielę wieczorem kolejny raz nie wiem co ze sobą zrobić. Wiem, że jak jutro zadzwoni budzik to znowu cykl się zacznie. Dlatego nie śpieszy mi się do spania. Miałam kilka pomysłów co do tego, o czym dziś napisać ale niedziela istotnie pozbawia mnie chęci i kreatywności. A tych dwóch i tak nie mam za wiele, więc chyba dam dziś sobie z tym spokój.

Krótsze wpisy chyba też są okej, przynajmniej nie da się zasnąć w trakcie czytania!

4 komentarze:

  1. He he skąd ja to znam? Mój cykl niedługo się skończy to mnie pociesza. Warto czasem coś w nim zmienić, mały wzrost adrenaliny, to najlepsza motywacja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Znane, prawdziwe ;D Ale teraz już tak nie mogę. Mam zbyt wiele na głowie. :x

    Pozdrawiam.
    http://bloogpseudoarytstyczny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako dziecko i jako nastolatka też niez nosiłam niedziel. Teraz jako osoba pracująca już je lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh. Ja lubię niedzielę, bo zazwyczaj wszystko już mam zrobione i to ten dzień kiedy wychodzę gdzieś z przyjaciółmi, albo czytam książki bez ograniczeń.

    Zapraszam do mnie:
    http://ostatniamysl.blogspot.com/?m=1
    http://kotksiazkowyrecenzuje.blogspot.com/?m=1

    Pozdrawiam
    Kot

    OdpowiedzUsuń